niedziela, 7 lutego 2016

Rozdział I – Odwiedziny

~ Justin ~



Dziś była rocznica śmierci Sevilli. Kolejny rok bez jedynej kobiety, z którą mógłbym spędzić resztę swojego życia. Znów powróciłem pamięcią do tego tragicznego dnia. Wychodziliśmy właśnie z sali sądowej. Wtedy wściekła Amelia wybiegła za nami. Nie słuchając rozkazów policjantów i ochrony oddała dwa strzały. Nikt nie miał czasu, aby zareagować. Poczułem osty ból w okolicy brzucha. Chwilę później widziałem już tylko ciemność. Kilka dni później obudziłem się w szpitalu. Tam dowiedziałem się, że Sevilla nie żyje. Na początku myślałem, że to żarty. Później próbowałem oddalić od siebie tę myśl. Gdy zdałem sobie sprawę, że już więcej nie zobaczę ukochanej, załamałem się. Topiłem smutki w alkoholu. Zabawiałem się z różnymi dziewczynami, aby złagodzić ból po stracie ukochanej. Niestety po pewnym czasie zrozumiałem, że w ten sposób niczego nie osiągnę. Wtedy dowiedziałem się, że będę tatą. Nie chciałem unikać odpowiedzialności za swoje czyny. Postanowiłem zaopiekować się kobietą, która nosiła moje dziecko. Miałem nadzieję, że to pomoże mi się ustatkować. Gdy moja córka przyszła w końcu na świat, chciałem porozmawiać na temat ślubu z matką mojej małej księżniczki. Niestety dowiedziałem się, że dziewczyna wyszła już ze szpitala, zostawiając w nim dziecko, abym to ja zajął się naszą córeczką.

Początkowo byłem przerażony myślą wychowaniem takiego maleństwa w pojedynkę. Jednak wiedziałem, że moja mama i przyjaciele zawsze mi pomogą. Siedziałem i rozmyślałem, jak moje życie mogłoby się potoczyć, gdyby Sevilla jednak żyła. Nagle z zamyślania wyrwała mnie moja czteroletnia córka.

- Tatusiu, a gdzie jest mama? - spytała dziewczynka.

Głośno westchnąłem. Nie miałam pojęcia, jak to wytłumaczyć tak małemu dziecku. Jak taki maluch mógł zrozumieć to, co się działo?

- Kochanie nie wiem, gdzie jest twoja mama. Chodź, idziemy się ubierać. Pójdziemy na spacer – powiedziałem, aby odciągnąć myśli swojej córeczki od ciężkich dla mnie tematów.

Dziewczynka słysząc o spacerze, zaczęła piszczeć ze szczęścia. Mała uwielbiała wychodzić z domu, choć nie wiedziałam, z jakiego powodu. Przecież za każdym razem towarzyszył nam wianuszek fotoreporterów. Zabrałem córkę na górę do jej pokoju. Tam naszykowałem jej ubranka, a Sevi – tak, nazwałem swoją córkę na cześć swojej zmarłej dziewczyny — od razu zaczęła się ubierać. Gdy była już gotowa wyszliśmy z domu.

W końcu doszliśmy na cmentarz. Jakiś czas krążyłem między nagrobkami, trzymając drobną rączkę swojej córeczki. Z daleka widziałem swoich przyjaciół. Podeszliśmy do grobu mojej dawnej miłości. Chris i Caitlin szeroko uśmiechnęli się na nasz widok. Jednak w ich oczach widziałem łzy. Widząc zdjęcie uśmiechniętej dziewczyny, sam zacząłem płakać. Gdy skończyłem się modlić, poczułem, jak moja córka szarpała moją ręką. Od razu odwróciłem się w jej stronę.

- Co to za pani? - spytała, wskazując zdjęcie na nagrobku.

Odwróciłem się we wskazanym przez nią kierunku. Znów ujrzałem uśmiech, w którym się zakochałem. Na krótko przed tym tragicznym zajściem tylko ja potrafiłem poprawić humor tej dziewczynie. A teraz nie radziłem sobie z bólem po takiej stracie.

- Ta pani była dla tatusia, kimś wyjątkowym. Była dla mnie tak ważna, że dostałaś po niej imię – powiedziałem, poprawiając włosy dziewczynki.

Sevi mocno objęła mnie swoimi ramionami. W odpowiedzi mocno przytuliłem córkę do swojego ciała.

- Justin idziesz z nami do rodziców? Oni są bardzo ciekawi, jak mała wyrosła – odparł Christian.

W sumie sam chciałem spotkać się z jego rodzicami. Byłem ciekaw, jak oni sobie poradzili po stracie córki. Nie wiem, czy byłbym w stanie otrząsnąć się po stracie swojej małej Sevi. W odpowiedzi na prośbę przyjaciela skinąłem głową na znak, że się zgadzam.

Chwilę później wszyscy siedzieliśmy już Range Roverze należącym do Chrisa. Mężczyzna zawiózł nas pod dom swoich rodziców. Mała widząc posiadłość państwa Beadlesów, zaczęła skakać po samochodzie. Moja córeczka uwielbiała spędzać tam czas. W końcu nikt nie rozpieszczał Sevilli tak, jak robili rodzice moich przyjaciół.

Gdy weszliśmy do budynku, od razu do przedpokoju wyszli państwo Beadles. Dziewczynka od razu podbiegła do nich i mocno przytuliła się do gospodarzy.

- Sevi, jak ty wyrosłaś. Tatuś pewnie musi być zachwycony, że ma taką śliczną i dużą córeczkę – powiedziała pani Nickol.

Mała zarumieniła się. A mama moich przyjaciół szeroko uśmiechnęła się w moją stronę. Wszyscy weszliśmy do salonu. Moja córka od razu wspięła się na moje kolana i mocno wtuliła się w moje ciało. Długo siedzieliśmy i rozmawialiśmy, ale w pewnym momencie państwo Beadles powiedzieli, że wyjeżdżają na kilka dni.

Od kilku lat ciągle gdzieś jeździli. Nikt nie wiedział dokąd ani w jakim celu. Oczywiście nie jest w tym nic dziwnego, że dwoje dorosłych ludzi z odchowanymi już dziećmi podróżuje. Jednak oni wyjeżdżają średnio dwa razy w miesiącu. Więcej czasu spędzali w podróży niż w domu. Najbardziej zadziwiający był fakt, że unikali oni opowieści o swoich wyprawach.

~ Sevilla ~



Obudziło mnie pukanie do drzwi. Przeciągnęłam się w swoim dużym wygodnym łóżku. Usiadłam i oparłam się o drewnianą ramę. Sięgnęłam leżące na szafce okulary przeciwsłoneczne. Tyle czasu żyłam już w ciemności, że z każdym dniem coraz bardziej tęskniłam za światłem.

- Proszę – powiedziałam, poprawiając się na posłaniu.

Usłyszałam skrzypnięcie drewnianych drzwi. Osoba podeszła kilka kroków do mojego łóżka. Po sposobie chodzenia wiedziałam, że to moja opiekunka. Była to młoda dziewczyna, mniej więcej w moim wieku. Od czterech lat była zawsze przy mnie. Traktowałam ją jak przyjaciółkę. Mieszkałyśmy pod jednym dachem, bo rodzice chcieli, aby ktoś był cały czas przy mnie.

- Sevi, śniadanie czeka na stole – odparła Hailey.

Skinęłam grzecznie głową na znak, że zrozumiałam jej przekaz. Wstałam z łóżka, a dziewczyna podeszła do mojej garderoby. Tam zaczęła kompletować mój strój. Bez pomocy dziewczyny udałam się w stronę salonu. Od czasu wyjścia ze szpitala, po postrzale, mieszkałam w tym miejscu. Znałam już każdy szczegół mieszkania. Wiedziałam, ile kroków dzieliło mnie od każdego mebla i pokoju. Będąc tutaj, nie potrzebowałam przewodnika.

Weszłam do jadalni. Usiadłam na swoim stałym miejscu, gdzie czekał już na mnie posiłek. Ledwo skończyłam jeść, a usłyszałam, jak moja przyjaciółka schodziła ze schodów. Odeszłam od stołu i skierowałam się w stronę salonu. Gdy usiadłam na kanapie, do moich uszu dobiegł dźwięk z radia. Chwilę później Hailey zajęła miejsce obok mnie. Zawsze rano słuchałam wiadomości w radiu. Choć od dłuższego czasu nie brałam udziału w życiu publicznym, zawsze byłam ciekawa, co działo się na świecie. Wtedy usłyszałam ciekawy komunikat.

„Justin Bieber również w tym roku nie opuścił odwiedzenia nagrobku swojej dawnej miłości. Ku naszemu zaskoczeniu dzisiaj zabrał ze sobą swoją córkę”.

Słysząc słowa prowadzącej, pogrążyłam się w myślach. Wiedziałam, że zgadzając się na propozycję rodziców, pozwolę na to, aby Justin ułożył sobie na nowo życie. Niestety każda wzmianka na temat tego, co działo się w jego życiu, wywoływała ogromny ból i pustkę w moim sercu. Chciałam, aby był szczęśliwy. Jednak cierpiałam z tego powodu. Miałam nadzieję, że pewnego dnia będę mogła wrócić do Atlanty, żeby mu wszystko wytłumaczyć. Z drugiej strony bałam się, że mnie znienawidzi. Nie mogłam też zniszczyć jego rodziny. Jednak miał prawo być szczęśliwy po tym, a ja nie mogłam w ciągu kilku chwil tego zniszczyć. Poza tym nie wyobrażałam sobie, że mogłabym do niego tak po prostu podejść. Przecież sama nawet nie jestem w stanie wyjść z domu, bo nic nie widzę. Swobodnie mogę poruszać się na powierzchni swojego mieszkania, gdzie znam już każdy najmniejszy zakamarek.

- Sevi słuchasz mnie? - spytała Hailey, wyrywając mnie z zamyślenia.

- Przepraszam, zamyśliłam się. Coś mówiłaś? - odparłam, wstając z kanapy.

Byłam zmęczona własnymi myślami. Chciałam położyć się z powrotem do łóżka. Niestety moje plany zostały pokrzyżowane.

- Mówiłam, żebyś poszła się przebrać. W swojej sypialni masz naszykowane ubrania. Niedługo twoi rodzice powinni przyjechać – powiedziała dziewczyna, a w jej głosie słyszałam rozbawienie.

Tak to było naprawdę zabawne – pomyślałam, a sarkazm sam ujawniał się w moich rozmyślaniach. Jak każda inna dziewczyna chciałam móc ułożyć sobie życie. Niestety moja miłość przestała istnieć w dniu, w którym obudziłam się w szpitalu. Wcześniej miałam kochającego chłopaka. A teraz? Który mężczyzna będzie chciał być z niewidomą dziewczyną? A moja przyjaciółka? W sumie nadal nie wiedziałam, dlaczego postanowiła przyjechać do Nowego Jorku. Zawsze miałam wrażenie, że coś przede mną ukrywała, jeśli chciałam dowiedzieć się czegoś o jej przeszłości. Jednak tylko dzięki niej życie w tym mieście jest jeszcze choć trochę do zniesienia.

Nie chętnie wykonałam prośbę dziewczyny. Weszłam schodami na górę. Skierowałam się do swojej sypialni. W ustalonym miejscu miałam naszykowany strój. Od razu zaczęłam się przebierać. Gdy byłam już gotowa, usłyszałam dzwonek do drzwi, a chwilę później dźwięk otwieranego w nich zamka. Po woli zeszłam na dół. Ledwo znalazłam się w salonie, a już czułam mocny uścisk kobiety wokół swojego ciała. Nie zastanawiając się długo, odwzajemniłam jej gest. Mama poprowadziła mnie na kanapę, gdzie obie usiadłyśmy.

- Kochanie musimy z Tobą porozmawiać – usłyszałam głos swojej rodzicielki.

Nagle przez mój umysł przemknęło tysiące różnych myśli. Zaczęłam zastanawiać się, czy nie stało się nic złego. Gd ostatnim razem chcieli, porozmawiać ze mną, musiałam wjechać do Nowego Jorku.



Po przeczytaniu skomentuj :)
O czym z Sevi chcą porozmawiać jej rodzice?
Dlaczego matka córki Justina zostawiła ich zaraz po narodzinach dziecka?
Jak Justin i Caitlin z Christianem zareagują, gdy poznają prawdę?
Co stało się z matką córki Justina?

1 komentarz:

  1. Dlaczego,powiedz mi dlaczego odebrałaś jej zdolność widzenia?? :(
    Mój Justinek smuta :( A kiedy on smuta to ja też smutam :(
    Rozdział zajebisty :*
    Kocham Cię 😍 ale jednocześnie i nienawidzę:)
    Tak wiem jestem wredna :D no ale cóż tak moja natura :*
    CZEKAM NA NEXT <3
    DUŻO WENY MISIU <3 :* ❤

    Twoja zawsze wierna fanka:* ❤😍

    OdpowiedzUsuń