niedziela, 21 lutego 2016

Rozdział II – Niespodzianka

~ Sevilla ~
- Kochanie musimy z Tobą porozmawiać – usłyszałam głos swojej rodzicielki. 

Nagle przez mój umysł przemknęło tysiące różnych myśli. Zaczęłam zastanawiać się, czy nie stało się nic złego. Gdy ostatnim razem chcieli, porozmawiać ze mną, musiałam wyjechać do Nowego Jorku. Zastanawiałam się, co tym razem było tak ważnego, że nie mogli zaczekać do wieczora. Mama siedziała obok mnie na kanapie i ciągle trzymała moje dłonie. Miałam złe przeczucia.

- Możecie w końcu powiedzieć, o co chodzi? - Spytałam zirytowana całą tą sytuacją. 

Wiedziałam, że to skończy się źle. Byłam przerażona i przygnębiona. Jednak chciałam mieć tę rozmowę już za sobą. 

- Kochanie wracasz z nami do Atlanty. Hailey musi załatwić parę ważnych spraw, a my w końcu powinniśmy wyznać prawdę osobom, które od lat są przez nas oszukiwane – powiedział mój tata spokojnym tonem, jakby nie chciał mnie przestraszyć.

Wiedziałam, że mężczyzna bardzo martwił się moim stanem. Nigdy nie zapomnę, jak siedział całymi dniami przy moim łóżku i bał się do mnie zbliżyć, aby nie zrobić mi krzywdy. Załamał się, gdy dowiedział się, że zostałam niewidoma. Wtedy podjęliśmy decyzję o moim wyjeździe i podstępnym planie oszukania mojego rodzeństwa i chłopaka, którego naprawdę kochałam. Nie chciałam być dla nich ciężarem. Zwłaszcza dla Justina. On przecież musiał dbać o swoją karierę, o fanów, a nie o niewidomą dziewczynę.


Byłam zaskoczona relacją swojego ojca. Wiedziałam, że prędzej czy później do tego dojdzie. Jednak miałam nadzieję, że będę miała więcej czasu na przygotowanie się do powrotu do Atlanty. Do miejsca, w którym wszystko się zaczęło. Dla wielu osób dziesięć lat do dużo na pogodzenie się z przeszłością. Nie dla mnie. Dopiero oswoiłam się z myślą, że być może już nigdy nie zobaczę światła dziennego, a już musiałam zmienić swoje przyzwyczajenia.

To była trudna decyzja. Miałam pewność, że wracając do Atlanty, będę musiała zacząć wszystko od nowa. Najgorszy był fakt, iż w domu rodziców musiałam nauczyć się poruszać po mieszkaniu bez osób trzecich. Tam miałam być sama bez Hailey, która zawsze mi pomagała. Wiedziałam, że teraz musiałam zacząć radzić sobie sama. W końcu moje rodzeństwo miało własne życie tak jak rodzice. Nikt przecież nie mógł ze mną siedzieć w domu dwadzieścia cztery godziny na dobę, bo przecież każdemu należał się też czas, który mógłby spędzać we własnym zakresie, a nie na opiece nad niepełnosprawną osobą.

- Dobrze, ale dopiero za kilka dni, gdy przemyślę wszystko na spokojnie – odparłam, a moi rodzice siedzieli cicho.

- To ja już pójdę się spakować. Wcześnie rano mam samolot – powiedziała moja przyjaciółka.

Nikt z nas nie odpowiedział, a chwilę później słyszałam skrzypienie drewnianych paneli pod ciężarem człowieka. Nagle uświadomiłam sobie jedną istotną sprawę. Justin... On przecież kontaktował się z moim rodzeństwem. Nie raz odwiedzał moich rodziców. Był częstym gościem w ich domu. Wtedy zaczęłam się zastanawiać, jak pogodzę się z faktem, że mężczyzna, którego kochałam, już nigdy nie będzie należał do mnie. Przecież skoro miał dziecko musiał założyć rodzinę. Z całą pewnością zapomniał już o mnie. W końcu sama dałam mu do tego powód. To ja opuściłam Atlantę za namową rodziców. To ja skazałam go na cierpienie po mojej rzekomej śmierci. To ja odseparowałam się od bliskich mi osób, którym zależało na moim szczęściu. W końcu to ja pozwoliłam, aby żyli w przekonaniu, że mnie już nigdy więcej nie zobaczą. Poczułam, jak kobieta siedząca tuż przy mnie ściera z mojej twarzy słoną ciecz wypływającą z moich oczu. Dopiero ten gest uświadomił mi, że płakałam. Mama próbowała mnie uspokoić, lecz jej wysiłki poszły na marne. Z każdą chwilą uświadamiałam sobie, jak wielki błąd popełniłam i ile straciłam, oddając swoją jedyną miłość w ręce innej kobiety. Mogłam mieć tylko nadzieję, że mężczyzna był szczęśliwy w tym momencie.

- Kochanie nie płacz. Wszystko się ułoży. Cait i Chris na pewno zrozumieją, że nie mieliśmy innego wyjścia. Sevi naprawdę wszystko będzie dobrze – zaczął pocieszać mnie tata, który w tym momencie siedział już na kanapie i starał się zapanować nad moim podłym nastrojem.

Niestety nie byli świadomi, że tego nie wywołał strach przed odrzuceniem ze strony rodzeństwa. Mimo wszystko wolałam, nie wyprowadzać ich z błędu. Nie mogłam przecież zepsuć Justinowi rodziny. Kiedy słyszałam w radiu o jego córce, wiedziałam, że nie mogłam odebrać małej ojca. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby przeze mnie porzucił wszystko, na co pracował po mojej „śmierci". Nadal chciałam, aby tak myślał. Wtedy miałabym pewność, że nie zniszczę mu po raz kolejny życia. Jednak powrót do Atlanty mógł wszystko zniszczyć. Wiedziałam, że prędzej czy później spotkam się z nim, a wtedy już nic nie mogło być tak samo. A może on przez tyle lat zapomniał o miłości do mnie? Modliłam się, aby tak było. Chociaż z drugiej strony egoistyczna część mojej egzystencji marzyła, aby Justin znów był przy mnie. Żaden inny mężczyzna nie powodował u mnie tak silnych emocji. Tylko przy nim czułam się naprawdę bezpiecznie. Często żałowałam, że zgodziłam się na plan rodziców. A teraz?

Teraz każda minuta zbliżająca mnie do powrotu do domu, powodowała ogromny ból w moim sercu. Nie byłam pewna, czy to dobry pomysł. Jednak decyzja zapadła, a ja nie mogłam nic z tym zrobić. W końcu nie mogłam skazać najlepszej przyjaciółki na to, aby całe życie zajmowała się osobą niepełnosprawną. Ona też miała prawo zacząć żyć własnym życiem. Nie mogłam myśleć tylko o sobie, choć wiedziałam, że będzie mi strasznie brakowało pogaduszek z Hailey. W końcu po wielu przekonaniach i zapewnieniach moich rodziców udało mi się w końcu uspokoić. Gdy byłam osuszyłam już swoje łzy, postanowiłam wrócić do swojego pokoju. Jednak moja rodzicielka mnie powstrzymała. - Kochanie, może pojedziemy na kilka dni na Hawaje? Tam mogłabyś odpocząć i wszystko przemyśleć, a morska bryza pomoże ci pozbierać myśli. W tym czasie kartony z twoimi rzeczami nadamy rano pocztą, a na krótkie wakacje zabierzemy tylko najpotrzebniejsze twoje rzeczy – powiedziała z nadzieją w głosie moja mama.

Przez dłuższą chwilę analizowałam jej słowa. W końcu po długich namyślaniach skinęłam głową na znak zgody. Zawsze marzyłam o podróży w to miejsce. Jednak wtedy miałam nadzieję, że będę mogła podziwiać krajobrazy. Niestety od ostatniego czasu mojego marzenia o tym miejscu wiele się zmieniło. Straciłam wzrok, więc nie mogłam skupić się na widokach. Jednak moja mama mogła mieć rację. Krótkie wakacje na pewno zdołołałyby mi pomóc uporządkować pewne nurtujące mnie myśli. Pospiesznie wstałam z kanapy i udałam się do pokoju. Usiadłam na łóżku, opierając się o drewnianą ramę. Przytuliłam poduszkę do swojej piersi i podciągnęłam kolana aż do brody. Zaczęłam myśleć, snuć plany na przyszłość. „Kto wie, może podczas tego wjazdu spotkam miłość swojego życia" - pomyślałam. W tym samym momencie usłyszałam ciche pukanie do drzwi.

- Proszę – odparłam nie pewnie.

- Kochanie, możemy z tatą zająć się pakowaniem twoich rzeczy? - spytała moja rodzicielka z nadzieją w głosie.

W odpowiedzi skinęłam głową. Sama mogłabym się za to wziąć, ale do tej pory nie wiedziałam, gdzie znajdują się różne moje rzeczy. Wszystko zawsze podawała mi moja przyjaciółka, która znała mój pokój tak dobrze, jak swój albo i lepiej.

- A może chciałabyś zabrać coś szczególnego ze sobą na nasze wakacje? - wtrącił mój tata.

Chwilę analizowałam jego słowa, ale szybko potrząsnęłam przecząco głową. Skąd miałam wiedzieć, co powinnam zabrać ze sobą, jeśli sama nie wiedziałam, jakie przedmioty miałam we własnym pokoju? Nie odezwałam się już do rodziców słowem, a nawet oni nie próbowali wciągać mnie w żadne rozmowy. Dla mnie to dobrze, bo mogłam w spokoju zastanowić się nad tą całą sytuacją. Jednak moje rozmyślania, co chwilę przerywało szuranie kartonów i walizek po podłodze.


~ Justin ~

Rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Miałem ochotę go zignorować, ale nieproszony gość nie dawał za wygraną. Niechętnie wsunąłem na siebie jeansy z dziurami na kolanach i wyszedłem ze swojej sypialni. W pierwszym momencie poszedłem do pokoju swojej córki, aby sprawdzić, czy mała się nie obudziła. Na szczęście dziewczynka spała w najlepsze. Opuściłem pokój swojego dziecka i poszedłem otworzyć te cholerne drzwi. Nagle stanąłem, jak otępiały. Przede mną stała piękna blondynka z włosami sięgającymi łopatek. Długi czas przyglądałem się kobiecie, starając sobie w jakikolwiek sposób nią przypomnieć.
- Możemy porozmawiać? - spytała z nadzieją w głosie, a ja dopiero wtedy dotarło do mnie z kim mam do czynienia.

Nie miałem pojęcia, czego może ode mnie chcieć po tylu latach. Z jednej strony byłem na Hailey cholernie wściekły, że zostawiła mnie samą z małym dzieckiem. Z drugiej chciałem wiedzieć, dlaczego tak postąpiła. Cztery lata biłem się z myślami. Nie miałem pojęcia, co się z nią działo. Próbowałem wynająć nawet prywatnego detektywa, aby odnalazł matkę mojej ślicznej córeczki, ale wszystkie moje wysiłki poszły na marne. Przez cały czas była niedostępna dla świata, wglądało to tak, jakby zapadła się pod ziemię. A teraz? W jednej chwili stała pod moimi drzwiami i prosiła o rozmowę. Długo zastanawiałem się, co powinienem zrobić w tej sytuacji. Jednak uchyliłem szerzej wrota i wpuściłem dziewczynę do środka. Hailey uważnie studiowała każdy szczegół mojego mieszkania, ale szybko poprowadziłem kobietę do salonu.

- Napijesz się czegoś? - spytałem, bo sam miałem ochotę na duży kubek pobudzającej kawy.

- Herbatę, jeśli mogłabym poprosić – odparła i podeszła do komody, na której stały zdjęcia moje i naszej córki oraz mojej zmarłej ukochanej.

Wszedłem do kuchni, nie przejmując się zachowaniem matki mojej małej Sevi. Po tym, jak zachowała się zaraz po porodzie tylko, dziecko nas teraz łączyło. Nigdy nie wybaczyłbym jej tego, co zrobiła. Może chciała wszystko naprawić – przeszło mi przez myśl. Jednak nie mogłem tak szybko dać się przekonać tej kobiecie do siebie. Za dużo wycierpiałem po tym, jak zostawiła mnie z noworodkiem. Początkowo nie dawałem sobie w ogóle rady. Dziecko strasznie marudziło, a ja nie wiedziałem, co robić. Miałem szczęście, że w tym momencie mogłem liczyć na Caitlin i Nickol, czyli mamę moich przyjaciół. Tylko dzięki nim przetrwałem ten ciężki okres i nauczyłem się, jak zajmować się takim maleństwem.

Wyciągnąłem z szafki puszkę z kawą i wsypałem trochę do ekspresu, podstawiając kubek w odpowiednie miejsce. W tym samym czasie zacząłem przygotowywać herbatę dla Hailey. Wybrałem torebkę o smaku owoców leśnych. Był to ulubiony napój dziewczyny, pamiętałem o tym tylko z powodu naszej córki, która to chyba po niej odziedziczyła. Kilka minut później z gotowymi napojami wróciłem do salonu. Matka mojej małej księżniczki nadal chodziła i obserwowała pomieszczenie. Zauważyłem, że w dłoniach trzyma dwie fotografie, ale zignorowałem ten fakt.

- Przyjemne gniazdko tu sobie urządziłeś – odparła. Usiadała na kanapie i sięgnęła po kubek z herbatą.

Prychnąłem niezadowolony. Wiedziałem, że nie przyszła rozmawiać o warunkach, w jakich mieszkałem. Było to coś innego. Poważniejszego. Przecież inaczej nie zjawiłaby się tak nagle w moim domu. Tym bardziej po tylu latach. Podniosłem ze stolika swoją kawę i usiadłem wygodnie w fotelu, zarzucając swoje ramię na oparcie.

- Przyszłaś tutaj tylko po to, aby rozmawiać na temat wyglądu mojego domu? Jeśli tak to przepraszam, ale nie mam czasu na takie rozmowy – powiedziałem przeczesując palcami swoją blond czuprynę. Kobieta siedząca naprzeciwko szybko zaprzeczyła ruchem głowy.

Hailey wstała ze swojego miejsca i nerwowo zaczęła chodzić po pomieszczeniu, w którym się znajdowaliśmy. Widziałem, że była zdenerwowana, ale w końcu sama tego chciała. To nie ja kazałem jej zostawiać dziecko zaraz po narodzinach, a jeśli myślała, że jej to ułatwię, to grubo się myliła. Zostawiła mnie samego z tym wszystkim. Nie miałem jej zamiaru tak łatwo tego wybaczać, jeśli w ogóle byłbym w stanie zapomnieć o tych wszystkich krzywdach.

- To może wytłumaczysz mi, dlaczego zostawiłaś mnie wtedy samego z takim małym dzieckiem? Co ci strzeliło do tego pustego łba? Szukałem cię przez długi czas, ale wszystkie moje próby zawiodły. Mam prawo wiedzieć, dlaczego tak postąpiłaś – nie dawałem za wgraną. Skoro już przyszła w to miejsce, musiała liczyć z długimi wyjaśnieniami.

Po kilku rundach wokół kanapy w końcu na niej usiadła i spojrzała na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Nie chciałem dawać za wygraną, musiałem dowiedzieć się wszystkiego. Chciałem poznać prawdę za wszelką cenę. Nie interesowało mnie to, co ona przeżywała przez ten czas. W końcu sama do tego doprowadziła.

- Nie byłam wtedy gotowa na dziecko. Jednak widziałam po tobie, jak cieszyłeś się na wieść o dziecku. Nie chciałam ci tego wtedy odbierać. Ostatnie lata spędziłam w Nowym Jorku, gdzie miałam sporo czasu do namysłu. Zwłaszcza że moja praca polegała na opiekowaniu się niewidomą dziewczyną. Podczas tego czasu wiele spraw przemyślałam. Zaczęłam zadręczać się wyrzutami sumienia. Gdy widziałam, tę biedną kobietę, jak we wszystkim potrzebuje pomocy, bo długi czas nie potrafiła sama poruszać się po mieszkaniu. Wtedy zrozumiałam, z czym zostawiłam ciebie. W końcu nie wytrzymałam dłużej. Długo rozmawiałam z rodzicami tej dziewczyny i postanowiłam przerwać pracę dla nich, aby móc zobaczyć się z tobą. Sami stwierdzili, że w końcu wraz ze swoją córką muszą odkręcić kilka spraw, które zaniedbali przez te wszystkie lata. Za każdym razem widząc ich razem, zastanawiałam się, co stało się z wami. Chciałam wiedzieć, jak radziłeś sobie z naszym maleństwem, ale bałam się z tobą skontaktować – mówiła, bawiąc się swoimi palcami. Widać po niej było, że bolał nią ten temat, jednak sama tego chciała. Sama postawiła się w tej chorej sytuacji, uciekając zaraz po porodzie.

Wiedziałem, że teraz wszystko będzie inaczej, skoro znała miejsce mojego zamieszkania. Miałem pewność, że będzie próbowała utrzymywać kontakt z dzieckiem, ale nie byłem pewien, czy to dobry pomysł. Przecież w każdej chwili znów mogła zniknąć. Co wtedy miałbym powiedzieć swojej córce? Nie. Mała Sevi nie mogła poznać prawdy, że jej mama wróciła. Musiałem to ukrywać tak długo, jak będzie to możliwe. Nie chciałem, aby dziewczynka przeżyła rozczarowanie, gdyby Hailey znów postanowiła zapomnieć o swoim dziecku.

- Poza tym wyjechałam, bo wiedziałam, że nigdy nie pokochasz mnie równie mocno, jak tę kobietę – powiedziała i wskazała zdjęcie stojące na komodzie. W moich oczach momentalnie zebrały się łzy. Każde wspomnienie o mojej zmarłej ukochanej powodowało ból w moim sercu. Nikogo poza swoją córką nie obdarzyłem tak silnym uczuciem. Żałowałem, że nasz związek trwał tak krótko. Chciałem jej powiedzieć jeszcze tak wiele. Niestety nie miałem już takiej możliwości, bo dziewczyna była martwa od dziesięciu lat.

- Powinnaś już pójść. Nie chcę, aby mała wiedziała, że wróciłaś. To dla niej naprawdę ciężki temat, dlatego nie powinna wiedzieć, co tutaj zaszło – powiedziałem i wstałem z fotela.

Kobieta chyba zrozumiała, co miałem na myśli, o również wstała ze swojego miejsca. Zabrała skórzaną kurtkę i udała się w stronę wyjścia. Usłyszałem głośny trzask drzwi, który oznaczał, że Hailey opuściła mój dom w podłym nastroju.

Jeśli sądziła, że tak łatwo wybaczę jej wszystkie krzywdy to była w wielkim błędzie. Nagle usłyszałem, jak moja mała księżniczka zbiega po schodach. Gdy znalazła się przy mnie, skoczyła na moje ręce. Widziałem, że była zaspana. Byłem pewien, że dziewczynkę obudziło trzaskanie drzwiami. Sevi od razu wtuliła się w moje ciało, a ja zabrałem dziecko do kuchni. Posadziłem małą na blacie.

- Tatusiu, zrobisz mi tosty? - spytała dziewczynka, jakby czytała w moich myślach, bo właśnie zastanawiałem się nad śniadaniem dla swojej ślicznotki.

Nie odpowiedziałem małej, lecz zacząłem wyciągać potrzebne składniki. Do ulubionego kubka Sevi nalałem herbaty o smaku owoców leśnych, którą wcześniej zaparzyłem dla dziewczynki w dzbanku. Mała uśmiechnęła się szeroko, kiedy zobaczyła, co trzymałem w rękach. Podałem córce napój, a sam zająłem się przygotowywaniem posiłku dla siebie i swojej księżniczki.

- Kochanie, a może pojedziemy na kilka dni do dziadka? - spytałem i podałem jej śniadanie.

Mała mi nie odpowiedziała, jedynie głośno zapiszczała. Uwielbiała spędzać czas w towarzystwie mojego młodszego rodzeństwa, bo mogła z nimi się swobodnie bawić. Nie musiałem dalej namawiać dziewczynki, aby zgodziła się na drobne wakacje. Zaraz po śniadaniu poszedłem spakować siebie i swoją córkę. Musiałem przemyśleć kilka spraw, a w Kanadzie mogłem to zrobić na spokojnie. Tam mój tata z przyjemnością poświęcał czas swojej wnuczce, a ja miałem możliwość spędzenia kilku godzin w samotności na rozmyślaniach.
_________________________________________________________________________________

Po przeczytaniu skomentuj :)

Czy Justin pozna prawdę na temat „śmierci" Sevilli?
A może jednak wróci do Hailey dla dobra ich dziecka?
Czy Sevilla pozna prawdę o swojej przyjaciółce?
Czy Sevilla będzie kiedyś z Justinem?
A może pojawi się ktoś nowy w jej życiu i odmieni jej nastawienie do życia?
Czy Sevilla ma jeszcze szansę po tak długim czasie znów ujrzeć światło słoneczne?

2 komentarze:

  1. Zajebisty rozdział misia :*
    Zabije cię za taki obrót spraw :(
    Naprawdę musiałaś ??
    Naprawdę nie ręczę za siebie jak się spotkamy :D
    Kocham :* <3

    Twoja zawsze wierna czytelniczka :* <3 ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Blog został dodany do Katalogu Euforia.
    Pozdrawiam, Białko :>

    OdpowiedzUsuń